Reguła wahadła – skrajności, w które wpadamy podczas pracy nad sobą
Każdy proces terapeutyczny ma sens wówczas, gdy zainteresowany jest nim sam pacjent. Ktoś, kto jest przymuszony do podjęcia takiej formy leczenia, nie zaangażuje się w nie w taki sposób, by przyniosło to efekt. Inaczej ma się sprawa z tą osobą, która świadoma swojego problemu wybiera psychoterapeutę i rozpoczyna proces zmiany. Dla kogoś z zewnątrz może się wydawać niepokojąca, gdyż nowe zachowania, których uczy się osoba, są diametralnie różne od dotychczasowych, jakby wahadło przesunęło się na drugą stronę.
Widać, że coś się dzieje
Osoba, która decyduje się na terapię, nie radzi sobie z konkretnym aspektem swojego życia. Może być to lęk, który uniemożliwia podejmowanie decyzji, objawy psychosomatyczne – bóle, które pojawiają się mimo dobrej kondycji fizycznej; zaburzenia kompulsywne, a obecnie coraz częściej depresja.
Widoczne na pierwszy rzut oka objawy jawią się jako główny problem. I stają się tak dokuczliwe, że pacjent decyduje się przełamać własne obawy i niechęć, wyjść z niewygodnego, ale znanego stanu i poszukać rozwiązania.
Pierwszym etapem terapii jest zrozumienie samego siebie, poznanie na nowo swojej historii, odgrzebanie zapomnianych już zranień i niezaspokojonych potrzeb. W tym momencie nie zmienia się jeszcze zachowanie zatrzymane jak ramię wahadła na znanych, bezpiecznych, ale niekoniecznie zdrowych działaniach.
Stopniowo pacjent wraz z terapeutą docierają do prawdziwego problemu, którego objawami jest to, z czym po raz pierwszy ktoś przyszedł do specjalisty.
Niszczące schematy działania
Każdy z nas działa według określonych schematów. To ułatwia życie, dzięki czemu mózg zużywa mniej energii i przyśpiesza działanie. Wśród nich są jednak takie, które nazywamy nieadaptacyjnymi. Powstają one zasadniczo w okresie dzieciństwa i dojrzewania, gdy nie są zaspokajane podstawowe potrzeby dziecka.
Psychoterapeuci John i Karen Louis, którzy zajmują się terapią schematów, piszą o czterech głównych potrzebach: bezpiecznego przywiązania i akceptacji, zdrowej autonomii i kompetencji, realistycznych granic i realistycznych oczekiwań. Zaniedbanie tych potrzeb sprawia, że – aby je jakoś zrekompensować – w człowieku powstają nieadaptacyjne schematy działania, które – już w jego dorosłym życiu – sprawiają, że powiela niedojrzałe, nieraz dziecinne zachowania.
Przykład:
Jako dziecko Kuba chciał trenować piłkę. Jego matka uznała jednak, że powinien się uczyć, gdyż ma zostać lekarzem. Mimo protestów syna matka szantażem emocjonalnym oraz groźbami kary zmusza go do zrezygnowania ze sportu. Takie zachowanie pojawia się przy innych ważnych wydarzeniach: wyborze szkoły, związkach z dziewczynami, dorabianiu sobie na wakacjach… Kuba jest posłuszny. Jego potrzeba autonomii i kompetencji nie zostaje zaspokojona. Zaczyna działać według schematu podporządkowania.
Następnie w dorosłym życiu nie potrafi podejmować decyzji. Czeka, aż to jego żona wybierze film, który obejrzą, miejsce, do którego pojadą na wakacje. W pracy nie wykazuje inicjatywy i bardzo boi się upomnienia ze strony szefa. Nawet drobne wybory: czy kupić jakąś rzecz, czy nie, zdają się być ponad jego siły i woli, by ktoś inny podejmował za niego decyzje.
Kuba tkwi w schemacie podporządkowania, wahadło jego zachowań zatrzymało się na uległości.
Nauczyć się od nowa
Gdy osoba, która zaczyna cierpieć psychicznie, uda się na psychoterapię schematów, może doświadczyć przynoszącego ulgę poczucia oświecenie, kiedy zrozumie, że gniew, poczucie niższości czy lęki są związane z wyuczonymi w dzieciństwie schematami i jest sposób, by to zmienić. Należy nauczyć się nowego, zdrowego sposobu funkcjonowania.
Znając zasady działania nieadaptacyjnych schematów postępowania, odkryciu, jak przejawiają się w życiu danego człowieka i co je wyzwala można rozpocząć wprowadzanie nowych zachowań. Jest to proces długotrwały, w którym są sukcesy i powroty do poprzednich zachowań, ale wahadło w końcu ruszyło ze skrajnego punktu.
I bardzo łatwo może wpaść w inną skrajność.
Od lewa na prawo
Wróćmy do przykładu Kuby.
Gdy Kuba rozpoczął terapię schematów i zrozumiał, że jego głównym sposobem działania jest podporządkowanie, zaczął uczyć się nowego sposobu działania.
Dotąd zgadzający się na wszystko mężczyzna zadaje sobie pytanie, czego sam tak naprawdę chce. I już wie, że nie chce oglądać tego filmu. Iść do tej restauracji. Odwiedzać teściowej. Jego żona i dzieci zamiast klasycznego „tak, oczywiście”, słyszą częściej „nie”. I to wypowiedziane ostro, z satysfakcją.
Kuba odkrywa, na co ma ochotę. Wraca do pasji z dzieciństwa. Na pobliskiej hali jego znajomi grają w piłkę trzy razy w tygodniu. Kuba dołącza do nich i na nowo poznaje radość z biegania za piłką.
Wahadło przesunęło się w drugą stronę. Potrzeby żony, dzieci, czy współpracowników nie są już ważne. Liczy się Kuba. A obok satysfakcji ze zmiany, pojawia się frustracja, bo jego bliscy czują się przez niego zaniedbani. Wahadło odchyliło się za mocno.
Kuba doświadczył czegoś naturalnego w procesie zmiany i uczenia się nowych, zdrowszych zachowań. Jest jak dziecko, które uczy się jazdy na rowerze: jeszcze nie raz upadnie, nim utrzyma się w prawidłowej pozycji.
Droga środka
Starożytny filozof Arystoteles mawiał, że cnota leży pośrodku.
Cnota brzmi jednak staroświecko i nie jest terminem, którym posługujemy się na co dzień. Pomyślmy o niej jako o zdolności, umiejętności, o czymś, czego się nauczyliśmy i co wypracowaliśmy.
Wpisują się one w zasadę złotego środka Arystotelesa, który zwraca za jej pomocą uwagę na unikanie skrajności. Zdolność do troski o zdrowy tryb życia stoi między brakiem takiej troski, ale też przesadnym skupieniem się na ćwiczeniach i diecie. Poruszanie się w przestrzeni wirtualnej jest między uznawaniem tej rzeczywistości za złą samą w sobie a uzależnieniem od lajków. Asertywność stanie między podporządkowaniem a narzucaniem swojej woli. Wahadło zachowań powinno unikać skrajności.
Kuba po kolejnych sesjach terapeutycznych coraz lepiej potrafi nazywać i wyrażać swoje potrzeby oraz emocje. Dostrzega też potrzeby innych ludzi wokół siebie, zwłaszcza żony i dzieci. I chce, już dobrowolnie, zaspokajać te potrzeby, jeśli jest w stanie i w takim zakresie, na jaki pozwala mu czas i energia.
Potrafi zaproponować cel wycieczki, ale też bez poczucia podporządkowania przyjąć jakiś inny. Czasami mówi „tak” na prośbę sąsiada, a czasami – „nie”.
Znalazł balans między skrajnościami i drogę środka.
Autor: Dariusz Dudek
Źródło:
- John Philip Louis Karen McDonald Louis, Potrzeby emocjonalne dziecka, GWP;
- Tomasz Dutkiewicz, Aktualność Arystotelesowskiej zasady “złotego środka” we współczesnej etyce życia społecznopolitycznego i gospodarczego, w: „Studia gdańskie” nr 43, 2018 r.